Aktualności

Zmianę kierunku jazdy sygnalizował, wystawiając rękę albo nogę przez szybę samochodu

Data publikacji 19.06.2020

Trzy policyjne załogi zostały zaangażowanie w to, aby poskromić agresywnego i pobudzonego narkotykami 31-latka, który szarżował bmw po ulicach warszawskiego Mokowa. Mężczyzna wjechał w tył volkswagena na ulicy Gwintowej, następnie uciekł z miejsca i urządzał sobie prawdziwe eldorado na ulicach, chodnikach i drodze rowerowej, na której o mało nie rozjechał jadącej tamtędy rodziny. Zmianę kierunku jazdy sygnalizował, wystawiając rękę albo nogę przez okno pojazu. Mundurowi zatrzymali go na ulicy Czerniakowskiej. Był bardzo agresywny. Badania na zawartość narkotyków w organizmie wykazały, że był pod wpływem mefedronu. Trafił do policyjnego aresztu. Grozi mu kara do 2 lat więzienia oraz wysoka grzywna.

Kwadrans przed godziną 21:00 policjanci zostali skierowani w okolicę ulicy Gwintowej, gdzie czekał na nich 62-latek kierujący volkswagenem, w którego tył wjechało czarne bmw. Mężczyzna oświadczył, że jechał do kościoła ulicą Gwintową i po drodze mijał dwa pojazdy stojące do siebie przodami. Kierowca jadący w prawidłowym kierunku migał światami, żeby bmw zjechało mu z drogi. Nie wiedząc, o co chodzi, minął samochody i skręcił w prawo w uliczkę osiedlową. Chwilę później poczuł uderzenie w tył samochodu. Okazało się, że kierowca bmw podejmując manewr zawracania, wjechał w tył jego auta, następnie wycofał i odjechał w kierunku ulicy Bartyckiej. Policjanci ustalili, że mężczyzna odjechał pojazdem ulicą Czerniakowską w stronę Wilanowa. Tam został zatrzymany przed drugą załogę.
Jak ustalili policjanci z drugiego z patrolu, 31-leni kierowca bmw będąc pod działaniem mefedron, wjechał najpierw w tył volkswagena, a następnie ulicami Bartycką i Czerniakowską zmierzał w kierunku warszawskiego Wilanowa. Jechał pod prąd, wjeżdżał na chodniki, rozpędzając przechodniów. Pędził drogą rowerową, stwarzając zagrożenie bezpieczeństwa dla podróżujących jednośladami. O mało brakowało, a wjechałby w mężczyznę jadącego ze swoją zoną i dziećmi na rowerach.
Został zatrzymany przez dwa patrole przy ulicy Czerniakowskiej na zjeździe w osiedlową drogę. Z relacji świadków wynikało, że uderzył kołami w wysoki krawężnik i auto mu zgasło. Kiedy podjechali do niego funkcjonariusze, najpierw udawał, że śpi, a później nieomal rzucił się na mundurowych. Zostały wobec niego użyte kajdanki. Mężczyzna krzyczał, kopał i gryzł. Kontakt był z nim bardzo utrudniony. Przy wsparciu załogi ratowników medycznych został przewieziony do placówki medycznej na przeprowadzenie badań fizjologicznych na zawartość środków odurzających w organizmie. Po badaniu okazało się, że jest pod działaniem narkotyków.
Mężczyzna został umieszczony w policyjnej celi. Teraz odpowie za spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowych i kierowanie pojazdem pod działaniem środków odurzających. Grozi mu kara do 2 lat więzienia oraz wysoka grzywna.

podkom. Robert Koniuszy

Powrót na górę strony