Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Włamywacze w policyjne ręce wpadali jeden za drugim

Data publikacji 18.07.2009

Dwóch 16-latków i ich o rok starszego wspólnika zatrzymali policjanci z Mokotowa. W środku nocy młodzi włamywacze wyłamali zamki w firmowym pomieszczeniu gospodarczym i weszli do środka. Zabrali trzy wiertarki udarowe i inne urządzenia warte ponad 5 tysięcy złotych. Wszystkie sprzedali na pobliskiej budowie. Kolejna próba zakończyła się odebraniem sprzętu, lecz sprawca uciekł. Wszyscy, w tym poszukiwany uciekinier z ośrodka wychowawczego odpowiedzą za naruszenie zasad prawa.

Pod koniec czerwca ochrona miejscowej firmy powiadomiła mundurowych o włamaniu do pomieszczeń przedsiębiorstwa. Przestępca zabrał wtedy trzy markowe wiertarki oraz diaks. Wyważył do tego zamki i zniszczył drzwi. Pokrzywdzony oszacował starty na kwotę ponad 5 tysięcy złotych. Kryminalni zwalczający przestępczość przeciwko mieniu zaraz zajęli się kolejną już sprawą. Dokładnie analizowali materiały i szukali każdego szczegółu, który doprowadziłby ich do odpowiedzialnych za to przestępstwo. Nie musieli długo czekać, gdyż następnej nocy jeden z włamywaczy wrócił po kolejne łupy. Odebrał mu je jednak pracownik, ale Jan F. zdołał się wyrwać z rąk ochroniarza.

Kryminalni nie dali za wygraną. Mieli jedynie pobieżny opis przyłapanego z łupem mężczyzny. To nie przeszkodziło im, aby dotrzeć do pierwszego z trzech włamywaczy, którym okazał się 16-letni chłopak. Jana F. policjanci zabrali z jego domu. Jego rówieśnika i wspólnika Sebastiana S. schwytali specjaliści zwalczający przestępczość wśród nieletnich. Ostatni w ręce policjantów z wydziału zwalczającego przestępczość przeciwko mieniu wpadł najstarszy z nich, 17-letni chłopak. Damian S. nie wiedział nawet, że wieczorna rozmowa z kolegami pod blokiem zakończy się dla niego pobytem w policyjnej celi.

Jak wynika z ustaleń kryminalnych pomysłodawcą całego planu był Sebastian S. Chciał „zarobić” szybko pieniądze i opracował plan. Pomysł zaakceptowała pozostała dwójka wspólników i wszyscy umówili się na włamanie w środku czerwcowej nocy. Zabrane z pomieszczeń miejscowej firmy narzędzia sprzedali nieznanemu mężczyźnie na pobliskiej budowie. Kwotę 300 złotych podzielili sprawiedliwie między siebie. Jan F., Damian S. i ich 16-letni „szef” byli przekonani, że policja nigdy nie wpadnie na ich trop. Po kilkunastu dniach przekonali się jak bardzo się mylili.

Kryminalni złożyli wizytę nieznanemu chłopakom mężczyźnie. Przyznał, że kupił od nich wiertarki i diaks dodając, że nie wiedział nic na temat ich pochodzenia. 34-latek nie tylko stracił pieniądze i cały zakupiony sprzęt, ale usłyszał także zarzuty za posiadanie przedmiotów pochodzących z przestępstwa. Za takie zachowane może grozić kara nawet do 5 lat więzienia. O naruszeniu zasad prawa przez 16-latków niebawem dowie się sąd rodzinny. Damian S. za włamanie odpowie jak dorosły. Może mu grozić kara nawet do 10 lat więzienia. 17-latek do tego okazał się poszukiwany jako osoba, która samowolnie oddaliła się z ośrodka wychowawczego. O jego losach zadecyduje teraz warszawski sąd.

ao
 

Powrót na górę strony