Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Łup sprzedał za grosze i wpadł

Data publikacji 15.07.2009

Kryminalni z Mokotowa zwalczający przestępczość przeciwko mieniu zatrzymali 31-letniego złodzieja. Z pobliskiego placu budowy zabrał spawarkę jak swoją a potem ją sprzedał. W domu złodzieja funkcjonariusze zabezpieczyli kilkadziesiąt bezprawnie posiadanych tabletek. Mężczyzna usłyszał już zarzuty. Grozi mu teraz kara nawet do 5 lat więzienia. Wpadł także znajomy Pawła K., 28-letni mieszkaniec dzielnicy. Ten poszukiwany był przez warszawski sąd.

Kiedy tylko policjantów z Mokotowa powiadomił pracownik miejscowej budowy o kradzieży sprzętu, kryminalni zaraz zajęli się całą sprawą. Specjaliści zwalczający przestępstwa przeciwko mieniu przeanalizowali całość materiałów, przesłuchali świadków i rozpytali okolicznych mieszkańców. Już w ten sam dzień wpadli na trop, który prowadził ich prosto do 31-letniego, znanego im dobrze mężczyzny.

Kryminalni od razu zapukali do drzwi mieszkania, w którym mieszka podejrzany. Nikogo w pomieszczeniach nie zastali. Postanowili więc obserwować okolicę. Po kilkunastu minutach pod blok podjechało auto, z którego wysiadł Paweł K. oraz jego znajomy. Podejrzany był kompletnie zaskoczony, nie wiedział, że policjanci w ogóle wpadną na jego trop. Przyznał się do kradzieży spawarki, ale swój łup zdążył sprzedać nieznajomemu mu mężczyźnie. Na wartym ponad 400 złotych urządzeniu „zarobił” jedynie 50 złotych. Oprócz niego wpadł także jego znajomy, z którym chwilę wcześniej podróżował. Po skontrolowaniu 28-latka, okazało się, że od kilkunastu miesięcy poszukuje go śródmiejski sąd.

Policjanci dokładnie sprawdzili mieszkanie zatrzymanego złodzieja. Szukali przedmiotów, które mogły by pochodzić z przestępstwa. Nie znaleźli skradzionej spawarki, ale z domu zatrzymanego zabezpieczyli 60 tabletek, których posiadania zabraniało mu prawo. 31-latek został przesłuchany przez śledczych i usłyszał zarzut kradzieży oraz nieprzestrzegania ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Za takie zachowanie może grozić kara nawet do 5 lat więzienia. O losach Pawła K. zadecyduje jednak warszawski sąd.

ao
 

Powrót na górę strony