Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Po „Głodomorze” z Płocka zaatakował kolejny ze Śląska

Data publikacji 23.04.2009

O zachowaniu 29-letniego Rafała D. dowiedzieli się niemal wszyscy restauratorzy i mieszkańcy na terenie Warszawy. Wielu z nich miało z nim bezpośredni kontakt. Kilkukrotne policyjne interwencje, zatrzymania mężczyzny i dwukrotny areszt nie ostudził zapału szalbierza. Odwiedzał kolejne lokale, dalej jadł, pił i … nie płacił. Mokotowski patrol znów otrzymał zgłoszenie o nieuczciwym kliencie. Tym razem nie był to „atak głodomora” z Płocka. Na Stróży prawa oczekiwał 35-letni mieszkaniec Śląska.

Obliczanie strat na jakie naraził warszawskich restauratorów Rafał D. zajęłoby dużo czasu. Jedno jest pewne. Zawsze zachowywał się podobnie. Ubrany schludnie, nie wzbudzający żadnych podejrzeń obsługi, zamawiał wykwintne dania, alkoholem częstował innych i dobrze przy tym się bawił. Kiedy przyszło do zapłaty rachunku, informował kelnerów, że pieniędzy nie ma i należy wezwać policjantów. Najprawdopodobniej najwyższy nieuregulowany przez 29-latka dług opiewał na kwotę ponad 700 złotych. „Głodomór” z Płocka tylko w tym roku trafił dwukrotnie do więziennej celi. Nie ostudziło to jednak jego zapału. Pojawił się znów w wilanowskim lokalu by po usłyszeniu kolejnych zarzutów zmienić dzielnicę miasta.

Kiedy mokotowski patrol po drugiej w nocy dostał wezwanie o nieuczciwym kliencie, wszystko wskazywało na to, że znowu będą mieli do czynienia z Rafałem D. Okazało się, że zastali na miejscu innego mężczyznę. Jak wynika z ustaleń policjantów 35-latek zamówił alkohol różnego rodzaju, soki oraz krewetki w imbirze. W lokalu przebywał ponad 5 godzin, gdzie w samotności spożywał zamówione produkty. Kiedy przyszło do zapłaty, mieszkaniec Śląska spokojnie oświadczył, że nie ma żadnych pieniędzy. Trafił prosto do celi, by nazajutrz tłumaczyć się policjantom mokotowskiej prewencji.

W chwili zatrzymania Damian S. był nietrzeźwy, miał w organizmie ponad 1,5 promila alkoholu. Prawdopodobnie do warszawy przyjechał ze znajomą. Miał spotkać się z nią także i w lokalu, w którym został zatrzymany. Kobieta nie pojawiła się, więc spędzał czas w samotności. Podejrzany o szalbierstwo usłyszał już zarzuty. Za takie zachowanie grozi kara grzywny, ograniczenia wolności a nawet aresztu. O losach 35-latka zdecyduje jednak sąd grodzki.

ao
 

Powrót na górę strony