Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Ukradł, rozbił i porzucił lexusa znajomej

Data publikacji 07.04.2009

Kara więzienia nawet do 8 lat grozi teraz 21-letniemu mieszkańcowi Warszawy. Wbrew woli właścicielki lexusa, Wojciech K. zabrał jej kluczyk zbliżeniowy od samochodu i odjechał spod bloku. Najprawdopodobniej będąc pod wpływem alkoholu spowodował kolizję i uciekł z miejsca. Nie sprawdził nawet, czy podróżującemu z nim koledze nic się nie stało. Trzeźwy po kilku godzinach podejrzany stawił się z matką na ursynowski komisariat policji.


Cała sytuacja rozegrała się w nocy. Podejrzany wspólnie z właścicielką samochodu bawili się w jednym z warszawskich klubów rozrywkowych. Po kilku godzinach impreza zakrapiana alkoholem zakończyła się w domu pokrzywdzonej. To tam 21-latek miał otrzymać telefon, gdzie rozmówca, prawdopodobnie brat kobiety prosił o odebranie go z terenu miasta.

Wojciech K. najprawdopodobniej w stanie nietrzeźwym poprosił kobietę o kluczyki do jej lexusa. Jak wynika z ustaleń ursynowskich śledczych, kobieta początkowo wyraziła na to zgodę. Potem jednak zmieniła zdanie ze względu na stan 21-latka. Ten nie wiele myśląc siłą wyrwał właścicielce kluczyki i jak swoim samochodem odjechał spod bloku. Towarzyszył mu w podróży jeden z uczestników imprezy.

Niedługo wartym 100 tysięcy łupem nacieszył się 21-latek. Na sąsiedniej dzielnicy jazdę zakończył na przydrożnym drzewie. Nie czekał jednak na żadną pomoc. „Wziął nogi za pas” zostawiając w samochodzie znajomego. Pokrzywdzona zgłosiła kradzież pojazdu, a sam sprawca zgłosił się z matką na komisariat po kilkunastu godzinach. Kolejne spędził w policyjnej celi.

W chwili zatrzymania badanie nie wykazało w organizmie Wojciecha K. żadnego promila alkoholu. Została mu jednak pobrana krew, a sam przyznał, że minionej nocy wypił kilka drinków. Śledczym z Ursynowa tłumaczył, że kluczyka zbliżeniowego nie ukradł, a pokrzywdzona miała mu go dać dobrowolnie.

21-latek usłyszał zarzut krótkotrwałego zaboru pojazdu. Podejrzany nie przyznał się jednak do winy. Stwierdził, że prowadził lexusa, uszkodził go i uciekł z miejsca kolizji. Niczego jednak nie ukradł i nie miał takiego zamiaru. O jego dalszych losach zadecyduje prokurator.

ao
 

Powrót na górę strony