Aktualności

Informacja

Strona znajduje się w archiwum.

Wywiadowcy znów „mieli nosa”

Data publikacji 16.03.2009

25-letniemu mieszkańcowi Warszawy może teraz grozić kara nawet do 2 lat więzienia. Został przyłapany na gorącym uczynku przestępstwa, kiedy prowadził swoje bmw. Mężczyzna był trzeźwy, ale wszystko wskazywało na to, że przed jazdą zażył narkotyki. Po raz kolejny wywiadowcy potwierdzili swoje przypuszczenia i jednocześnie doświadczenie. Zapobiegli też tragedii, która przez nieodpowiedzialność Jacka B. mogła wydarzyć się na drodze.

Każdego dnia na polskich drogach przez brawurę i nieuwagę użytkowników giną i tracą zdrowie inne osoby. Niestety nie tylko nadmierna prędkość, ale i nietrzeźwość uczestników ruchu prowadzą do tych tragedii. Po raz kolejny zapobiegli jej policjanci. Tym razem wywiadowcy z Mokotowa zatrzymali do kontroli podejrzewanego o nieczyste sumienie Jacka B.

To był zaledwie początek kolejnej, nocnej służby wywiadowców. Wyjeżdżali właśnie kontrolować ulice Mokotowa. Kilka ulic od komendy niepokój w nich wzbudził sposób prowadzenia osobowego bmw przez jego kierowcę. Podejrzewając, że mężczyzna może być pod wpływem alkoholu, nie zwlekali ani chwili i zatrzymali 25-latka do kontroli.

Od siedzącego za kierownicą mundurowi nie wyczuli woni alkoholu. Badanie potwierdziło trzeźwość mężczyzny. Wszystko wskazywało jednak na to, że 25-latek przed podróżą mógł zażyć narkotyki. W jego samochodzie, między siedzeniami kontrolujący znaleźli haszysz. Zarówno Jacek B. jak i pasażer samochodu nie przyznali się do tego narkotyku. Kierowca poinformował mundurowych, że z pewnością te zabronione prawem środki należą do znajomych, którzy wcześniej razem z nim przemieszczały się po mieście.

Wersję swoją 25-latek zmienił po kilku godzinach spędzonych w celi. Przyznał, że haszysz znaleziony w jego bmw należy do niego. Kolejne badanie potwierdziło, że oprócz tego narkotyku, mężczyzna prowadził samochód także pod wpływem marihuany. Usłyszał zarzuty za przestępstwo jakiego się dopuścił. Stracił już prawo jazdy a o jego dalszych losach zdecyduje teraz sąd. Może mu jednak grozić kara grzywny a nawet do 2 lat więzienia.

ao
 

Powrót na górę strony