"Płacisz, albo Cię wysadzę…"
„Płacisz, albo Cię wysadzę…”, tymi słowami przywitał mężczyznę sprzedającego warzywa zatrzymany przez mokotowskich kryminalnych 44-latek. Sklepikarz nie wiedział początkowo o co chodzi „klientowi”. Potem zorientował się, że najprawdopodobniej chodzi o haracz. Podejrzewał także, że w ten sposób konkurencja chce się ich pozbyć. Szybko okazało się, że Wojciech C. chciał się napić, ale nie miał za co.
W grudniu ubiegłego roku do sprzedającego warzywa i owoce przy jednej z miejscowych ulic podszedł nieznany mu mężczyzna. Początkowo 45-latek wziął go za zwykłego klienta. Potem zastanawiał się, o co mężczyźnie może chodzić wypowiadając słowa „płacisz, albo cię wysadzę…”. Ostatnie podejrzenia pokrzywdzonego padły na konkurencję. Sądził, że takimi groźbami i zastraszaniem chcą się pozbyć jego i jego stoiska.
O wyjaśnienie całej sprawy poprosił więc kryminalnych z Mokotowa. Policjanci po rozmowach z okolicznymi sprzedawcami oraz konkurencją 45-latka nie potwierdziły podejrzeń sklepikarza. Nie ulegało jednak wątpliwości, że mężczyzna, który do niego przyszedł, groźbami chciał wyłudzić pieniądze. Mimo strachu zdecydowana postawa pokrzywdzonego nie pozwoliła mu na to. Sprawca jednak
musiał odpowiedzieć za próbę przestępstwa.
Mając mało szczegółowy rysopis podejrzanego, kryminalni pracowali cały czas nad sprawą. Z dnia na dzień zdobywali więcej informacji, aż trop poprowadził ich prosto do 44-latka. Wojciech C. do wszystkiego się przyznał. Nikt bowiem nie „napuścił” go na pokrzywdzonego. Chciał jedynie napić się z kolegami wódki. Nie mieli jednak pieniędzy, więc myślał, że jak postraszy sklepikarza, to fundusze na trunki zaraz się znajdą. Szybko przekonał się, do czego mogą prowadzić żarty i chęć wzbogacenia się czyimś kosztem.
Za nieprzemyślane zachowanie 44-latek usłyszał już zarzuty. Za wymuszenie rozbójnicze, a nawet próbę tego przestępstwa może grozić kara nawet do 10 lat więzienia.
ao