Aktualności

Kopał w samochody i urywał lusterka

Data publikacji 28.04.2021

Mokotowscy wywiadowcy zatrzymali 22-latka podejrzanego o umyślne uszkodzenie dwóch pojazdów poprzez kopanie w karoserię, urywanie lusterek oraz zrywanie tablic rejestracyjnych tych pojazdów. Zachowanie pijanego agresywnego mężczyzny mocującego się z prawidłowo zaparkowanymi autami widziało kilku świadków, którzy powiadomili właścicieli pojazdów i policjantów. Mundurowi zatrzymali rozwścieczonego wandala kilka minut po zdarzeniu. Mężczyzna był bardzo agresywny. Został obezwładniony i trafił do policyjnej celi. Następnego dnia usłyszał zarzuty, za które sąd może go skazać na 5 lat więzienia i nakazać mu naprawienie wyrządzonej szkody, która w tym przypadku wynosiła około 5.000 zł.

Dwadzieścia minut po godzinie 20:00 policjanci z wydziału wywiadowczo-patrolowego zostali skierowani przez oficera dyżurnego w rejon ulicy Narbutta na warszawskim Mokotowie, gdzie miał znajdować się agresywny mężczyzna demolujący zaparkowane w pobliżu samochody. Kiedy mundurowi dojechali na miejsce, świadkowie powiedzieli, iż widzieli jak mężczyzna w wieku dwudziestu kilku lat, rzucał się wręcz na samochody, rękami wyszarpywał tablice rejestracyjne z pojazdów, wyginał jej i wyrzucał, kopał w karoserię oraz wyrywał lusterka. Ubrany był w biały t-shirt oraz czarne spodnie i miał zakrwawione ręce. Po ustaleniu rysopisu funkcjonariusze ruszyli na poszukiwanie sprawcy. Kilkanaście metrów dalej zauważyli idącego chodnikiem podejrzanego.
Podczas zatrzymywania machał rękami, jakby chciał uderzyć policjantów, wierzgał nogami, rzucał się i pluł. Został obezwładniony i umieszczony w policyjnej celi. Badanie alkotestem wykazało, że miał ponad jeden promil alkoholu w organizmie. Policjanci przyjęli zawiadomienie od właścicieli dwóch uszkodzonych samochodów oraz przesłuchali świadków. Posiadacz toyoty oszacował straty na około 4000 zł, właściciel opla astry wycenił je na około 1000 zł. Po wytrzeźwieniu 22-latek usłyszał zarzuty, za które sąd może go skazać na 5 lat.

podkom. Robert Koniuszy/is

Powrót na górę strony